Tysiące osób w sobotnie południe żegnało w Dobrym Pasterzu ks. prałata Henryka Januchtę, który z parafią na os. Słowiki związany był od początku jej istnienia, a więc od 25 lat. Budowniczy, koordynator i przede wszystkim miejscowy proboszcz przez ćwierć wieku prowadził swoich wiernych. Tłumy, jakie zebrały się 14 lutego przy ul. Miłej a później także i na olkuskim cmentarzu, tylko potwierdziły szacunek, jakim mieszkańcy darzyli swojego duchownego.
Zanim rozpoczęła się uroczysta msza pogrzebowa wszyscy chętni mogli osobiście pożegnać się z księdzem Januchtą. Czuwanie słowno-muzyczne poprowadziła Wspólnota Młodych Serc – grupa głównie młodych ludzi, którą na co dzień opiekował się miejscowy dziekan. Więź łącząca formację z duszpasterzem była naprawdę ogromna, czego wyrazem były łzy i emocje, które udzieliły się wszystkim zebranym. Eucharystię poprzedziła modlitwa różańcowa.
Mszy św. przewodniczył Biskup Diecezji Sosnowieckiej Grzegorz Kaszak w asyście Biskupa Diecezji Kieleckiej Mariana Florczyka, a koncelebrę sprawowało ponad dwustu księży. Wartę przy trumnie pełnili Rycerze Grobu Bożego.
Odszedł wspaniały duszpasterz i zarazem gospodarz. Właściwie z niczego 25 lat temu najpierw powstała kaplica, a teraz także ten przepiękny kościół. Ksiądz Januchta będący Ojcem tej parafii zawsze ze łzami w oczach i zarazem dumą mówił "myśmy to zrobili". Ukochał Was miłością wielką, byliście dla Niego jak prawdziwa rodzina.
W podobnym tonie o swoim przyjacielu i bracie w służbie wypowiadał się ks. Henryk Chmieła.
Wiele razy byłem świadkiem, jak mocno wzruszony przypominał pierwszą Mszę świętą na placu przeznaczonym pod budowę nowego kościoła, kiedy ksiądz biskup Stanisław Szymecki pytał zgromadzonych wiernych: czy wierzycie, że tu powstanie kościół? A wierni chórem odpowiedzieli: Wierzymy! - przybliżył początki funkcjonowania parafii na os. Słowiki ks. Chmieła.
Głos zabrał również biskup kielecki Marian Florczyk znający ks. Januchtę jeszcze z czasów seminarium duchownego. Wspominał o czasach młodości, zaangażowaniu byłego już dziekana olkuskiego w posługę bliźnim oraz o wielkim sercu i głosie, jakimi charakteryzował się jego krajan. Bo trzeba wiedzieć, że proboszcz z Dobrego Pasterza muzykę umiłował ponad wszystko. Mimo daru kaznodziejstwa właśnie śpiewem najbardziej lubił głosić dobrą nowinę. Do tego w środowisku dał się poznać jako wytrawny pielgrzym. Przez lata był głównym organizatorem Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, sam też przewodniczył wielu wyjazdom zagranicznym, łączącym aspekt religijny z historią i kulturą, często także tą odległą i niejednokrotnie zapomnianą.
We Mszy św., oprócz tłumów wiernych i licznego grona kapłanów, wzięli również udział przedstawiciele Koksowni "Przyjaźń", ZGH Bolesław, Policji, Straży Pożarnej i innych służb mundurowych. Nie zabrakło pocztów sztandarowych ze Szkoły Podstawowej nr 9, Gimnazjum nr 4 oraz delegatów władzy państwowej i samorządowej. Wszyscy wspólnie żegnali przewodnika duchownego. A ten odszedł mając niespełna 59 lat, w 33. roku posługi kapłańskiej.
Spełniła się nadzieja ks. Januchty. Zapytany nie tak dawno, przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, czego można życzyć proboszczowi, odparł: "Proboszczowi życzy się tego, żeby umarł jako proboszcz". I stało się. Jego ciało spoczęło na olkuskim cmentarzu, bo mimo iż urodził się i wychował w kieleckim Masłowie, właśnie Olkusz ukochał ponad wszystko. Jak pokazała frekwencja w kościele i przy grobie - z wzajemnością.
Takiego pogrzebu w Olkuszu jeszcze nie było. Żegnacie swojego Pasterza po królewsku. Lepiej by sobie tego ks. Henryk nie zaplanował. Dziękuję Wam za to... – zakończył mocno wzruszony biskup Grzegorz Kaszak.